Do tej pory glinki nie gościły na mojej twarzy zbyt często, okazjonalnie robiłam sobie gotową z Ziaji i to byłoby na tyle. Jednak naczytałam się o dobroczynnych właściwościach glinek naturalnych, które rozrabiamy samemu w domu i kupiłam swoją. Zdecydowałam się na białą i właśnie to ona dzisiaj ma swoje pierwsze wejście na blogu.
Dlaczego właśnie to połączenie: biała glinka i hydrolat z kocanki włoskiej? Biała glinka jest najdelikatniejszą z glinek a to istotne jeśli ma się skórę wrażliwą, skłonną do podrażnień. Kocanka włoska natomiast jest świetna dla skóry naczynkowej, zaczerwienionej. Razem tworzą lekarstwo na mają czerwoną, przebarwioną twarz. Po takiej maseczce wyglądam dużo bardziej znośnie. Skóra jest wyraźnie jaśniejsza, rozpromieniona, oczyszczona i miła w dotyku. Nie trzymam jej jednak dłużej niż 10-15 minut, i nawet nie chodzi o zasychanie, bo hydrolat na to nie pozwala, ale przetrzymanie skutkuje zaczerwienieniom. Wszystko ma swój umiar, wiadomo.
Papkę rozrabiam w szklanym słoiczku, najlepiej drewnianym patyczkiem (moje mieszadełko jest patykiem po lodzie ;-)) Wystarczy łyżka białej glinki i pół hydrolatu. Mieszam, jeśli jest odrobinę za gęste/płynne dołączam to, czego brakuje. Nakładam na oczyszczoną poprzednio skórę na około 10-15 minut, co pisałam już wcześniej. Zazwyczaj mam problem ze zmyciem, wtedy bardzo pomocna jest gąbeczka do twarzy, lub wspomagam się żelem do mycia twarzy. Resztki zmywam płynem micelarnym bądź tonikiem i nakładam krem nawilżający. Teraz czuję że buzia jest czysta, promienna i wygląda na zdrową.
Cenowo nie wygląda to źle: 100g glinki kosztował 8,20 i starczył mi na około 8 zabiegów. 100ml kocanki to 12,60 zł i zostało mi 3/4 buteleczki. Wydajność jest bardzo dobra, jednak kolejnym razem zaopatrzę się w coś stacjonarnie. W Hebe widziałam glinki od Nacomi i był to całkiem duży wybór. Zapach maseczki jest mocno ziemisty w połączeniu z kocanką- dla mnie nie specjalnie pachnący, ale da się wytrzymać, oczu nie wypala ;-)
Tak właśnie wygląda mój rytuał odstresujący. Glinkę białą polubiłam i chyba nie wrócę do gotowców. A jak Wasze doświadczenia z glinkami?
Ja mam skórę też naczynkową i suchą, ale też taką, która potrzebuje dobrego oczyszczania. Stosuję glinkę zieloną, od czasu do czasu można, mimo, że jest przeznaczona do skóry tłustej i trądzikowej. :) Ja zmywam maseczki szpatułką od kremu do depilacji. :D
OdpowiedzUsuńNie miałam hudrolatu z kocanki
OdpowiedzUsuń.. Ja swego czasu często używała różowej i zielonej glinki. Potrafią zdziałać naprawdę dużo :) ps. Śliczny masz kolorek oczu ;)
Ja raczej kupuję gotowce, ale coraz bardziej kusi mnie do takich świeżynek :)
OdpowiedzUsuńświeżynki najlepsze do eksperymentów;)
UsuńGlinka biała cudo ale hydrolatu z kocanki jeszcze nie miałam :-)
OdpowiedzUsuńja też nie:)
UsuńŚwietne połączenie, uwielbiam glinkowe maseczki. Obserwuję!
OdpowiedzUsuńBardzo lubie białą glinkę.
OdpowiedzUsuńwygląda całkiem fajnie :P
OdpowiedzUsuńCiekawie! :) Ja niestety nie lubię papek i w ogóle nie przepadam za tematyką domowej pielęgnacji :( Zawsze kupuję gotowce i tylko wtedy, gdy naprawdę moja skóra potrzebuje pomocy :) (Dla przyjemności nie robię sobie SPA, bo mi się zwyczajnie nie chce :P) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam się z glinką białą, ale w takiej wersji jeszcze jej nie używałam :)
OdpowiedzUsuńgreat blog!
OdpowiedzUsuńhttp://www.itsmetijana.blogspot.com/
Bardzo lubię białą glinkę, mimo, że moja cera jest raczej tłusta. Biała glinka ją uspokaja :)
OdpowiedzUsuńDużo pozytywów czytałam na temat glinki ale w życiu jej nie używałam:) może kiedyś wypróbuję
OdpowiedzUsuńlubię glinki :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię glinki, kuzynka przywiozła mi z Zakynthos (grecka wyspa słynąca z leczniczych glinek), taki kawałek zielonej glinki, robię z niej papkę i daję na twarz, cudowna jest potem skóra. Tylko ta moja jest zielona:) Białej jeszcze nie miałam:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę zacząć używać glinki, jakoś do tej pory nie było mi z nimi po drodze ...
OdpowiedzUsuńja glinki uwielbiam! najbardziej lubię błękitną i różową. Czarna też jest super, ale mocna więc trzeba uważa. Zainteresował mnie ten hydrolat ...
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam glinek.
OdpowiedzUsuńuwielbiam glinki :D
OdpowiedzUsuńmuszę sobie kupić w końcu jakąś glinkę! :)
OdpowiedzUsuńTeż by mi się przydała taka maseczka :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że brzmi to bardzo zachęcająco. Pomimo, że jestem leniwcem i nie chce mi się takich maseczek robić samej, to tę chętnie wypróbuję, tylko składniki muszę kupić.
OdpowiedzUsuńuwielbiam glinki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie i do obserwacji
Pozdrawiam :)
Jeszcze nigdy nie używałam glinki :) Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńJak będę w Hebe to popatrzę na te glinki. Gdzie można dostać taki hydrolat? :D
OdpowiedzUsuńHydrolat i glinkę zamawiałam na ecospa.pl ;-)
UsuńBardzo lubię to połączenie, ale dodaję oleju, żeby nie zasychała i nie podsuszała cery, tylko ją nawilżała. Chyba najbardziej lubię w tej roli olej z dzikiej róży i skwalan. Czasem robię mieszanki.
OdpowiedzUsuńMoja skóra bardzo lubi glinki, uwielbiam sama robić maseczki:)
OdpowiedzUsuńGlinki na twarzy tylko miałam z Ziaji ale z chęcią bym sobie sama taką maseczkę przygotowała :)
OdpowiedzUsuńmoja skóra jest bardzo wrażliwa i biała glinka niestety ją podrażnia:(
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię glinke ghassoul :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysl na gładką skórę ! :) Muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMój blog-KLIK!
ja mam skórę tłustą, wydziela dużo sebum i właśnie mam zamiar kupić glinkę zieloną, może polecisz gdzie taką dostanę jak najkorzystniej cenowo :) ? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować te glinki, szczególnie że są dostępne w hebe ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, kocham białą glinkę, ja dodaje do niej mój tonik, który zrobiłam z maków, rumianku i chabrów :)
OdpowiedzUsuńHydrolat z kocanki... hmmm, waham się nad jego zakupem od bardzo dawna, bo przeraża mnie zapach o którym słyszałam już legendy :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki na bazie glinki oraz hydrolatu :) Polecam też miks glinki z jogurtem naturalnym lub miodem , a nawet jakimś owocem:)
OdpowiedzUsuńsprobowalabym :)
OdpowiedzUsuńI love your blog design and colour. So cute<3
OdpowiedzUsuńxoxo
amfiba
amfiba.blogspot.com
Ja zakochana w ghassoul od jakiegoś czasu ;] Próbowałam zielonej ale ghassoul lepiej mi dziala. Mam tłustą skórę z krostkami, nie wiem jak by na suchą zadziałała
OdpowiedzUsuńFajnie tworzyć własne maseczki, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMam ja ale jeszcze nie próbowałam muszę w końciu się za nią zabrać
OdpowiedzUsuńSuper ! Miałam zieloną i jest genialna , białą też muszę wypróbować. ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
UsuńLubię glinkę białą ;))
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinki, ale białej jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię samo robione glinkowe maski, z białej glinki też, ale najbardziej jednak preferuję zieloną, choć gotowcami również nie gardzę :)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńhttp://giirlwithoutface.blogspot.com/
Uwielbiam białą glinkę <3
OdpowiedzUsuńMam białą glinkę- bardzo ją sobie cenię ;)
OdpowiedzUsuń